
Higiena policja
Higiena osobista w policji jest jedną z najbardziej istotnych kwestii podczas pełnienia służby. Bynajmniej nie ogranicza się to tylko do pracy w patrolu – pewne zagadnienia występujące w pracy z ludźmi dotykają w tym samym stopniu techników kryminalistycznych, dochodzeniowców, operacyjnych i „ruchaczy”. Higiena dla nas znaczy coś więcej niż dla zwykłego cywila. Zapomnij o tym, czego nauczyłeś się w domu o myciu rąk. Zaczynając pracę w policji zaczynasz nowy etap życia, który pokaże Ci, że musisz przyjąć praktycznie te same zasady postępowania co lekarz, ratownik medyczny i pielęgniarka.
Pewnego razu umieszczałem ofiarę pobicia w karetce pogotowia. Facet miał totalnie rozkwaszoną twarz a do tego był nieźle pijany. Sadzając klienta w karetce zająłem się moją robotą, czyli ustaleniami. Dżentelmen ów w tym czasie wygodnie sobie siedząc spojrzał się na mnie i obficie zwymiotował mi na spodnie i buty. Co zrobisz, taka robota. Wiadomo, mundur się zdejmie i wyczyści.
Tylko jak?
Naszym najgorszym zagrożeniem i zarazem zmorą jest materiał biologicznie niebezpieczny. O czym mowa? To nie tylko HIV/AIDS, WZW C, WZW B czy WZW A. To także choroby skóry, chociażby takie jak grzybica lub pasożyty takie jak świerzb lub wszawica. Wszystkie te choroby łączy jedno – zachorowanie jest spowodowane głównie brakiem ostrożności i higieny. Infekcja może być łatwa do wyleczenia i wymagać jedynie kilkutygodniowego zwolnienia lub ugotować na całe życie. Poza relatywnie rzadkimi przypadkami zarażenia się przez zwykłego pecha – co oczywiście się zdarza, większości infekcji można uniknąć stosując się do odpowiednich zasad bezpieczeństwa reżimu sanitarnego.
Śmiem twierdzić, że poziom profilaktyki medycznej czy higienicznie w niektórych miejscach w Polsce i w niektórych grupach społecznych jest wciąż nikły. Zwłaszcza w dobie, kiedy do przestrzeni publicznej wdzierają się pseudomedyczni szarlatani i ruchy antyszczepionkowe, które powodują drastyczne obniżenie świadomości u ludzi.
Jak zatem się bronić jako funkcjonariusz służb mundurowych? Przede wszystkim należy sobie zdać sprawę, że nie unikniemy bezpośredniego kontaktu z ludźmi. Jest to nieuniknione i przyjmować może różne formy. Prawda jest taka, że zarazić możemy się czymś nie tylko drogą kropelkową, przez krew ale i przez kontakt skórny i ograniczoną odporność (świerzb, grzybica). O to wcale nie trudno. Innych chorób możemy się nabawić przebywając w danym miejscu (wszawica, pluskwy). Wiedząc już, że kontakt jest nieunikniony, należy się odpowiednio zabezpieczyć.
Przede wszystkim zaszczep się! W Polsce obowiązkowe są szczepienia przeciwko następującym chorobom:
zakażeniom pneumokokowym,
- błonicy,
- krztuścowi,
- polio (poliomyelitis),
- odrze,
- śwince,
- różyczce,
- tężcowi,
- wirusowemu zapaleniu wątroby typu B,
- zakażeniom przeciwko Haemophilus influenzae typu B.
- gruźlicy,
Mimo to, tak się złożyło, że ja nie miałem wszystkich szczepień w mojej PRLowskiej książeczce zdrowia. Żaden problem! Wystarczyło iść do lekarza, zbadać obecność przeciwciał i dowiedzieć się, czy faktycznie jest potrzebne szczepienie. Dodatkowo, Policja zaproponowała mi szczepionkę na HBV czyli WZW B – jednak nigdy jej się nie doczekałem… Oprócz tego, można się zaszczepić również przeciwko WZW A.
Nigdy nie lekceważcie tak abstrakcyjnych zagrożeń jak gruźlica czy tężec! W 2016 roku ukraińska policjantka, Arina Koltsova [MW1] zmarła w wyniku zarażenia gruźlicą. Osoba, którą zatrzymywała splunęła jej w twarz. W wyniku tego doszło do ekspozycji zawodowej – mianowicie wydzielina (czyli ślina) dostała się najprawdopodobniej do błony śluzowej policjantki. Byliście opluci na służbie? Ja byłem. To nie są zagrożenia wytrzaśnięte z rękawa…
Okej – jesteśmy zaszczepieni. Super, mamy magiczną moc, pewne rzeczy nas się nie imają a także chronimy naszych kolegów, bo skoro nas się Gruźlica i tężec nie ima, to nie zarazimy kolegów z pracy. Ale co z pozostałymi zagrożeniami?
Rękawiczki! Większość policjantów lubuje się w rękawiczkach taktycznych. Super, nie mam nic przeciwko, wręcz przeciwnie – są często nieocenione. Ale nie zapominajmy o rękawiczkach chroniących nas przed czynnikiem biologicznym. Z takich wymienić można rękawiczki lateksowe, winylowe i nitrylowe. Lateks odpada od razu – po pierwsze, pewien procent ludzi jest na niego uczulony. Po drugie, zawierają w środku talk, który generalnie nie jest dobry dla naszej skóry, kiedy mamy go ciągle na dłoniach. Po trzecie i najważniejsze – nie są wytrzymałe. Drą się i pękają w moment. Ten sam problem tyczy się rękawiczek winylowych. Rękawiczki nitrylowe [MW2] spełniają natomiast wszystkie wymagane przez nas funkcje. Są beztalkowe, wytrzymałe i nie uczulają. Jednak to nie wszystko. Na rynku można spotkać wiele produktów. Przy wyborze rękawiczek, nawet podczas pobierania rękawiczek w firmie – bo policja ma OBOWIĄZEK dostarczyć nam niezbędne wyposażenie pod katem BHP – należy zwrócić uwagę na kilka rzeczy. Każdy produkt ochronny w Europie i w Polsce musi mieć certyfikat CE. To znaczy, że jest przetestowany i dopuszczony do użytku. Ponadto MUSI spełniać normę EN 455. Co oznacza ten enigmatyczny zapis? Rękawiczki nie mają otworów, przez które mogą przenikać patogeny, zapewniają odpowiednią rozciągliwość i odporność na rozrywanie, mają odpowiednią ocenę biologiczną i posiadają atestowana trwałość 3 lat. Przy wyborze rękawic warto też sprawdzić ich „szczelność”, czyli średnicę otworów, która posiada każda substancja w przyrodzie (nawet tytan promu kosmicznego i beton naszych przełożonych). Oznaczenie AQL 1,5 [MW3] świadczy o tym, że na 1000 ml wody wykryto dziury o średnicy 25-50 µm. To minimalny standard bezpieczeństwa i dzięki nie mu rękawiczki nie przepuszczają bakterii ani wirusów. Bardzo ważne jest, aby rękawiczki dobrać odpowiednie do swojego rozmiaru. Najczęściej w policji leżą na stole u kierownika Lki albo XLki. A co ma zrobić policjantka z małymi dłońmi lub olbrzym z bochnem chleba zamiast ręki? To nie jest tylko kwestia komfortu pracy ale i bezpieczeństwa. Zbyt małe rękawiczki spowodują, że dłonie zaczną nam się nadmiernie pocić – woda będzie rozszerzać rękawice obniżając ich odporność na wirusy. Kolejną ważną rzeczą jest kolor rękawiczek. Część policjantów kupuje sobie czarne nitryle. Super, jest taktycznie. Niektóre asy pokusiły się nawet o twierdzenie, że na czarnych rękawiczkach lepiej widać mefedron i amfetaminę podczas przeszukania. Co wy – pakujecie całą łapę do mefy? Rękawiczki ochronne mają dwa główne zadania: a) Uchronić nas zagrożeń sanitarnych b) nadawać się do pracy w sytuacjach zagrożenia życia. Najbardziej uniwersalnym kolorem będzie jasnoniebieski albo piaskowy. Na nim po prostu wszystko widać – nie tylko zabrudzenia, albo jak mistrzowie kryminalnych wolą, amfetaminę ale i krew. Spróbujcie sobie rozsmarować keczap na czarnej rękawiczce w nocy. Powodzenia.
Kiedy zakładać rękawiczki nitrylowe? ZAWSZE. Pudełko 100 sztuk rękawiczek kosztuje około 15 złotych. Mi starcza na około 2 miesiące w pracy. Zatem mamy koszt 90 złotych rocznie. Dokładnie tyle kosztuje nasze bezpieczeństwo. Rękawiczki (taktyczne lub nitrylowe, chociaż częściej nitrylowe) zakładam już w radiowozie blisko miejsca interwencji. Nigdy nie wiem, czy za 5 minut nie będę się szarpał z jakimś wyjątkowo pachnącym jegomościem. A jeśli raz w życiu taka szarpanina Ci się przytrafi, to wiedz że warto było pół życia prewencyjnie je zakładać przed dojazdem na miejsce interwencji. Zakładanie i zdejmowanie kajdanek, podpisywanie kwitów, odbieranie rzeczy, kontrola osobista, oględziny, przeszukanie, sprawdzenie – wszystkie te mniejsze i większe czynności w których mamy kontakt z osobą oraz jej przedmiotami podręcznymi i bagażem wymagają rękawiczek. Po pierwsze, jesteśmy relatywnie bezpieczni a po drugie nie pozostawiamy śladów, które na miejscu zdarzenia będą mogły utrudnić pracę Wydziałowi Techniki Kryminalistycznej.
Szybka porada – dajesz brudnej osobie kwity do podpisania własnym długopisem? Każ mu założyć rękawiczki, zaraz przecież będziesz używał tego długopisu. Można też korzystać z tzw. „trollopisu” czyli długopisu przeznaczonego dla meneli. Jednak prędzej czy później wejdziesz w kontakt bezpośredni z takim przedmiotem. Dobrą rzeczą jest to, że patogeny poza ciałem nie przetrwają dłużej niż kilka dni. Wszystkie drobne rzeczy osób będących w twojej dyspozycji zawijaj w rękawiczki. Dowód osobisty osoby? Leci w rękawiczkę. Worek z narkotykami? Leci w rękawiczkę. Nawet większe przedmioty takie jak telefon, nóż czy portfel możesz zawinąć w rękawiczkę. Dzięki temu chronisz przedmioty, siebie oraz inne osoby (np. dyżurnego czy dochodzeniowca) przed kontaktem z przedmiotami „dziwnego pochodzenia”.
Kolejną sprawą jest zdejmowanie ich rękawiczek. Zawsze zdejmuj je rolując, tak abyś nie miał kontaktu skóry z zewnętrzną stroną rękawiczki. Następnie wkładaj jedną rękawiczkę w drugą. Nie pozostawiaj ich na ulicy – znajdź jakiś kosz na śmieci. Pamiętaj, że nawet po najgorszej interwencji przychodzi czas na zmycie się. Jeniec w klatce, wszyscy cali to należy posprzątać po sobie. Rozbite butelki z piwem, zużyte opatrunki czy cokolwiek – należy je usunąć z przestrzeni publicznej. Ostatnia rada dotycząca rękawiczek pochodzi od wyjadaczy pogotowia ratunkowego. Zakładajcie dwie pary rękawiczek. Znacie to uczucie, kiedy wrzucacie wybitnego trolla do trzeciej klasy, wchodzicie do radiowozu i nagle chcecie się podrapać po nosie, kiedy wasze rękawiczki aż ociekają trollem? Dlatego po kontakcie z klientem, rękawiczki zdejmujemy i mamy pod spodem drugie, czyste. Zaletą tego jest to, że nie siedzimy w brudnych rękawiczkach na czas doprowadzenia oraz w przypadku pierwszej fazy czynności mamy zwiększoną ochronę. Ponadto, należy pamiętać, aby nigdy nie wchodzić w brudnych rękawiczkach do radiowozu. Taki nawyk to proszenie się o pozostawienie całej masy patogenów na kierownicy i wewnątrz radiowozu.
Zatem jesteśmy zaszczepieni, mamy rękawiczki i wiemy jak ich używać. Ale to nie wszystko. Każdy bohater w grze komputerowej ma ze sobą buteleczkę z magicznym płynem. Dla nas to tzw. „antynur”. To nic innego jak płyn do dezynfekcji rąk. Może przyjąć postać butelki lub sprayu, być w żelu lub w płynie. Zawierać alkohol lub też inne środki chemiczne. Ważne, żeby go mieć i używać – chociaż nie za często na skórę. Rękawiczki rękawiczkami, ale prędzej czy później nasza skóra też wejdzie w kontakt z drugim człowiekiem. Wtedy należy zdezynfekować dłonie lub inne obszary ciała. Zbyt częste czyli kompulsywne używanie antynura doprowadzi jednak do zabicia naszych kultur bakterii na dłoni lub do niszczenia skóry. Na szczęście nawet te 2-3 razy dziennie nie będą miały negatywnego wpływu. Prócz płynu do dezynfekcji nie należy zapominać o mydle. Masz okazje umyć ręce? Zrób to! To po prostu dobra praktyka.
Niestety, nawet stosując wszystkie środki ostrożności, też jesteśmy podatni na prawa Murphy’ego. Może nam się przytrafić prawdziwa zmora każdego gliniarza, czyli ekspozycja zawodowa. Znam osobiście czterech funkcjonariuszy, którzy przechodzili przez to piekło, więc niestety nie jest to rzadka sprawa. Do ekspozycji zawodowej dochodzi wtedy, kiedy przerywając sobie ciągłość skóry mamy kontakt z materiałem biologicznie niebezpieczny, – krwią, wydzielinami lub wydalinami organizmu. Jesteśmy na totalnej melinie, ustawiamy ćpunów pod ścianą – przed przeszukaniem pomieszczeń i rzeczy, należy sprawdzić osoby pod kątem posiadanych przy sobie przedmiotów. Wkładamy rękę w kieszeń i nieszczęście gotowe… w kieszeni była szpryca a dana osoba jest w tzw. grupie wyższego ryzyka, czyli narkoman połączony z totalnym brakiem higieny.
Przerwana ciągłość naszej skóry znaczy tyle, że do naszego krwiobiegu mogą dostać się dowolne patogeny z zewnątrz. Wykazano, że wirus HIV może przetrwać aż cztery tygodnie na strzykwach osób zakażonych. Oczywiście, jest w tym wiele zmiennych, takich chociażby jak temperatura (niższe sprzyjają przeżyciu patogenu) ale ryzyko wciąż jest ogromne. Do zakażenia się HIV wystarczy 0,1ml wydzieliny lub wydaliny zawierającej krew. O wiele łatwiej zarazić się np. HBV, gdzie wystarcza – 0,00004 ml aby przenieść zakażenie.
Każda jednostka policji ma podpisaną umowę z odpowiednim szpitalem pod kątem wdrożenia postępowania poekspozycyjnego. O zdarzeniu należy natychmiast powiadomić bezpośredniego przełożonego i dyżurnego jednostki celem wdrożenia procedury – czyli wykonaniu niezbędnych czynności: badaniach w szpitalu polegających na badaniu wirusologicznym krwi, zabezpieczeniu przedmiotów i doprowadzenia osoby będącej źródłem ekspozycji na wymagane badania oraz wdrożenia ewentualnych leków przez lekarzy. W każdej jednostce policji istnieje zespół BHP, który powinien udostępniać instrukcje postępowania w przypadku ekspozycji. Natychmiastowe czynności powinny skupić się na usunięciu przedmiotu, którym się zraniono (igła, nóż itp.), obfitym przemyciu rany bieżącą, ciepła wodą z mydłem, odkazić ranę wodą utlenioną, jeśli skażone są oczy, należy przepłukiwać je roztworem NaCl. Następnie zabezpieczyć odpowiednio skażone przedmioty, jeśli są oraz umożliwić doprowadzenie osoby będącej źródłem zagrożenia na badania lekarskie. Niestety – co do wyników należy już tylko się modlić.
Tutaj jedyną dobrą metodą jest prewencja. Dla mnie żelazną zasadą jest NIE WKŁADAĆ RĄK TAM GDZIE NIE WIDZIMY. To znaczy, że jeśli mamy jakieś ciemne zakamarki lub inne wątpliwe miejsca, to nie wkładamy tam rąk. 90% ekspozycji to mimo wszystko przeszukania i kontrole osobiste. Reszta to dynamiczne sytuacje takie jak obezwładnianie, naruszenia nietykalności, czynne napaści, podczas których dochodzi do zranienia. Klient nie współpracuje i nie wyjmuje przedmiotów z kieszeni sam albo musi być skuty? Nic nie szkodzi. Do kieszeni zawsze zaglądamy w rękawiczkach, które nawet jeśli zostaną przekłute, to dają pewny poziom ochrony – część patogenów nie przejdzie przez dziurę. Najważniejsze: rąk nie wkładamy do kieszeni, zaglądamy do nich za pomocą długopisu i latarki. Wyobraźcie sobie, że kieszeń klienta to dziura pełna szlamu. Fuj, nie pakujemy tam łap. Ponadto, przeszukania nie wykonujemy przejeżdżając dłońmi przez odzież tylko miejscowo naciskamy na nią opuszkami palców – w ten sposób mamy lepsze czucie, mniejszą powierzchnie i większą szanse, ze wyczujemy niebezpieczny przedmiot. Więcej o tych technikach dowiecie się z rozdziału poświęconego przeszukaniom i kontrolom osobistym. Dobrą praktyką jest zaopatrzyć się w odpowiednie rękawice antyzakłuciowe do przeszukań. Jednak nie zwalniają one nas z odpowiedniego postępowania i profilaktyki mimo spełniania przez nie wymaganych norm bezpieczeństwa. Wszyscy też borykamy się z pewnymi niedoskonałościami takimi jak małe zadrapania czy rozcięcia. Zawsze upewnijcie się, że w pracy macie je przykryte i zabezpieczone jakimś plastrem.
Na sam koniec warto wspomnieć o pewnego rodzaju ulicznym sprycie. Można rzec, że lubię skórę swoich klientów. Po prostu czytam z niej jak z książki aczkolwiek nawet nie stałem obok dermatologa. Należy tutaj zaznaczyć, że wiele chorób skórnych wygląda bardzo podobnie i łatwo pomylić łuszczycę z grzybicą. Dla mnie nie jest nietaktem zapytać osoby będącej w naszej dyspozycji wprost: czy choruje na jakieś choroby zakaźne i jaki charakter mają jej zmiany skórne. Dzięki temu możemy po prostu ostrzec naszych kolegów, którzy potem będą przeprowadzać dalsze czynności z zatrzymanym. Skóra, nie tylko w kontekście chorób mówi wiele o człowieku. Jeśli ktoś mówi, że na terenie budowy jest robotnikiem ale jego paluszki i paznokcie są czyściutkie jak u bobaska, to zapala nam się czerwona lampka. Jeśli osoba z bliznami po samookaleczeniu przedramion mówi, że wcale nie miała prób i myśli samobójczych, to znaczy, że wzywamy pogotowie i nie obchodzą nas dalsze tłumaczenia danej osoby[MW4] . Można pokusić się również o bardziej wnikliwe kontrole przy okazji ujawnienia śladów po wkłuciach w typowych miejscach – dłonie, stawy, pachwiny. Widzisz charakterystyczne wypryski skórne u pijanego koksa z siłowni? Niech nagły wybuch agresji cię nie zdziwi, takie wypryski lubią powstawać podczas przyjmowania środków anabolicznych. Warto również podrążyć podczas sprawdzania osoby w systemach informatycznych. Jeśli w bazie danych widzicie, że dana osoba była pensjonariuszem na wakacjach sponsorowanych przez podatnika w AŚ lub ZK a do tego ma typowe więzienne tatuaże ( chociaż to zanikający trend) to należy spodziewać się HCV lub HBV u tej osoby. One wam oczywiście tego nigdy nie powiedzą. Mało kto o tym w ogóle mówi ale więzienia to wylęgarnie wirusowego zapalenia wątroby. Choroby, która może być w przebiegu gorsza niż HIV. Pamiętajcie, cokolwiek robicie, należy być ostrożnym.
Na początku rozdziału wspomniałem, jak zostałem obrzygany przez nieszczęsnego klienta. Ile razy zdarza się, że pan awanturnik w wyniku interwencji rozbije sobie głowę, rozkwasi nos – ale walka lub obezwładnianie trwa. I wtedy wchodzimy w bezpośredni kontakt z agresorem a nasz mundur po wszystkim przypomina ścierkę z sali operacyjnej. Nie doszło do ekspozycji, wszystko jest w porządku ale noszenie takiego munduru urąga standardom higieny. Dlatego w naszej szafie zawsze powinien wisieć zapasowy mundur – niestety, Ojczyzna nie dała, ale po to mamy mundurówkę. Stary mundur należy natomiast zdezynfekować. W większości przypadków Komenda Wojewódzka, a dokładniej wydziały Gospodarki Materiałowo Technicznej mają podpisane umowy tylko na dezynfekcję radiowozów oraz pomieszczeń. Mundury nie są obejmowane. Co prawda, można zgłosić zniszczenie – ale na kolejny mundur możemy czekać bóg raczy wiedzieć ile.
Mamy zatem dwie możliwości zdezynfekowania munduru. Można mundur oddać do dezynfekcji – w każdym większym mieście są firmy zajmujące się tym profesjonalnie. Wiąże się to oczywiście z kosztem oraz czasem. Można również odzież spryskać obficie środkiem dezynfekującym, zapakować do plastikowego worka, odczekać kilka godzin aż środek zacznie odparowywać w worku i działać na całej powierzchni a następnie wyprać mundur w pralce. Ta druga metoda jest powszechnie stosowana przez pielęgniarki i inny personel medyczny – mimo, że w szpitalu działają pralnie, a część odzieży powinna być jednorazowa. Jednak praktyka praktyką…