Taktyka procesowa, czyli słów kilka o białej taktyce.
O istnieniu taktyki czarnej, zielonej czy niebieskiej wie każdy, ale dzisiaj opowiemy sobie o taktyce, którą realizują codziennie setki policjantów pionu kryminalnego w całym kraju. Mowa jest o taktyce „procesowo-operacyjnej” jak ją nazwałem lub jak kto woli „białej taktyce”. Bynajmniej nie będzie tu przynudzania o tym jak wypełniać kwity, ale przeczytajmy sobie jak prawidłowo połączyć ze sobą taktykę i bezpieczeństwo podczas wszelkiego rodzaju czynności procesowych.
Zatrzymania, przeszukania, oględziny, przesłuchania ludzi to typowa, codzienna robota dla kryminalnych i dochodzeniowców na poziomie KPP/KMP/KP. Celowo pomijam KWP/CBŚP z tego względu, że często (o ile nie zazwyczaj) realizują czynności przy wsparciu SPKP/własnych grup realizacyjnych, które są odpowiednio przeszkolone i wtedy kryminalni wchodzą „na gotowe”. W teorii, zatrzymanie i przeszukanie, czyli dwie „najpopularniejsze” czynności na „kwadracie” nie różnią się za bardzo od popularnej „domówki”. W obu przypadkach policjanci wchodzą na nieznany teren, lecz w tej konkretnej sytuacji kryminalni mają pewną przewagę taktyczną nad patrolówką. Mianowicie mogą się do działania (zazwyczaj) przygotować, zrobić rozpoznanie, sprawdzić rejestry, wykorzystać element porannego zaskoczenia.
Wiedząc już z kim mamy do czynienia, po wstępnym rozpoznaniu, trzeba przejść do kolejnej fazy planowania, czyli doboru składu jadącego „na adres”. Przewaga liczebna to absolutne minimum, bo nie jest dobrze wejść do chaty we dwóch i zastać tam figuranta z paroma kolegami. Jeżeli spodziewamy się tam kobiet, warto mieć pięknowłosą również w zespole. Niestety, ale biegłość w sportach walki nie jest normą w policyjnych szeregach, więc również i ten aspekt należy rozpatrzeć przy wizycie u np. pseudokibiców. Idąc dalej, przechodzimy do wyposażenia indywidualnego. Niestety, przez lata pracy dostrzegłem niepokojącą tendencję do minimalizacji noszonego szpeju przez kryminalnych i dochodzeniowców, a w skrajnych przypadkach nawet rezygnacji z broni palnej. Niedopuszczalne! Broń palna to MUST HAVE, by nie powtórzyła się sytuacja jak w Parolach lata temu! Tam zabity policjant nie miał broni… Kajdanki, gaz pieprzowy, „baton”, to wszystko zmieścisz w kieszeni kurtki, na pasie FBI pod koszulką i nie ma absolutnie żadnego logicznego wyjaśnienia, dla którego nie można tego zabrać ze sobą. No chyba, że „nie ma na stanie”, a prywatnego wyposażenia nie można używać. To już inna para kaloszy…betonowych kaloszy!
Prawidłowo przeprowadzone rozpoznanie oraz wiedza na temat charakteru zdarzenia z jakim łączony jest figurant (tak, znam przypadki gdy ludzie jechali na adres po człowieka nie wiedząc do czego jest zatrzymywany) dadzą odpowiedzi na pytania czego się spodziewać po przekroczeniu progu drzwi wejściowych. Broń palna, niebezpieczne narzędzia, wyszkolenie w sportach walki, posiadanie psa, to wszystko jest istotne. Tak wiem, przy broni palnej wzywa się z automatu ATE, ale życie to nie bajka i nie zawsze „kominiarze” są dostępni w wybranej przez nas porze dnia lub nocy. Kilka adresów, późne godziny nocne, dynamiczne działania, zadupie, a także milion innych okoliczności mogą spowodować, że będzie trzeba ogarnąć temat własnymi siłami.
W tym momencie dochodzimy do punktu, gdzie warto zastanowić się nad wyposażeniem ochronnym. Jeżeli nie masz kamizelki kuloodpornej na stanie, to na pewno są takowe „na wydział”. Kamuflowana kamizelka nie wystaje spod bluzy, czy kurtki, a może uratować życie. Kolejnym dość istotnym i wartym rozważenia elementem wyposażenia są rękawiczki antyprzekłuciowe (np Turtleskin), szczególnie gdy „wjeżdżamy” do ćpunów, albo mamy wiedzę, że figurant może zostawić w kieszeniach nam „psikusy”. Wyposażenie ochronne należy dobierać odpowiednio w zależności od zagrożeń. W końcu dojeżdżamy i w tym momencie skupimy się już na samym zachowaniu „na adresie”. Wspomnianą wyżej ilość funkcjonariuszy musimy dostosować również do samego budynku, by zabezpieczyć wszystkie drogi potencjalnej ucieczki – drzwi, okna. Nawet na wyższych piętrach, bo przecież nie jeden wyskoczył z okna i połamał giry, albo spuścił się po balkonach w dół. Znamy to wszystko z biuletynu. Wspominałem o jakimś „uniwersalnym kluczu” do drzwi? Młot, taran mogą się przydać (wrzućmy go do auta, jeśli jest możliwość pobrania na jednostce). Jesteśmy na klatce. Wyciszcie telefony! Nie ma nic gorszego niż telefon od naczelnika z pytaniem „jak tam?”, albo od kuriera, gdy skradacie się pod drzwi. Domyślam się, że nie tuptacie jak stado słoni po schodach. Tego co uczyli mnie na kursie podstawowym i co często robią patrolowcy, a o czym czasami zapominają już operacyjni, to ten moment, gdy przed zapukaniem do drzwi chwilę nasłuchuje się tego co się dzieje za nimi. Nie muszę mówić jaką może to dać ilość informacji. Nie stajemy w świetle drzwi. Zasłonięcie wizjera to już kwestia zależna od konkretnej sytuacji.
Otwarcie drzwi to moment krytyczny i warto mieć w tym czasie obie ręce wolne, dlatego legitymację wyciągnij wcześniej i miej ją już przygotowaną, by w razie ataku móc się skutecznie obronić. Stojący obok kolega/koleżanka, pod ręką powinien mieć śpb, by w razie konieczności szybko jej użył/użyła (nie wszyscy muszą od razu machać blachą). Należy działać elastycznie, wszystko w zależności od rozpoznania i konkretnej sytuacji. Oczywiście wejście „na ostro” z bronią palną w rękach będzie charakteryzowało się inną postawą wobec domowników, ale pozostańmy przy „zwykłym przeszukaniu”. Oprócz rąk masz też nogi, które możesz wykorzystać i stopą zablokować drzwi przed ich ponownym zamknięciem. Lekkie materiałowe mokasyny mogą być słabą ochroną dla stopy, dlatego pomyśl nad porządnym obuwiem na taką robotę. Pierwsze chwile „na progu” dają już możliwość zajrzenia do środka lokalu, więc wymieniając pierwsze uprzejmości z domownikiem zwróć uwagę co dzieje się głębiej. Co widać, co słychać, co czuć. Będąc już w środku należy przeprowadzić te same czynności, które przeprowadza AT podczas szturmu, czyli sprawdzić wszystkie pomieszczenia, obezwładnić figuranta, zabezpieczyć niebezpieczne narzędzia i dowody. Nie musimy biegać po chacie, ale pomieszczenia sprawdzamy dynamicznie i dokładnie. Ilu to już ludzi chowało się w łóżkach, lodówkach, pralkach czy nawet w zmywarkach… Domowników zbieramy w jednym/dwóch pomieszczeniach. Należy ich odseparować od zatrzymanego figuranta, jeżeli ma to znaczenie dla sprawy.
Osiągnęliśmy punkt, w którym największe niebezpieczeństwo mamy generalnie za sobą, ale w dalszym ciągu należy pozostać skupionym. Mówiąc o obezwładnieniu figuranta nie piszę o tym, by od razu go glebować. ŚPB dostosowujemy do sytuacji jak zawsze. Figurant i niebezpieczne przedmioty, telefony, materiał dowodowy, nad tym musimy mieć kontrolę przede wszystkim. Jak uporaliśmy z tymi czynnościami, można przejść do pisania kwitów.
Zbierając zespół do działania, należy jasno określić przydzielone zadania. Jednym z najważniejszych będzie ten policjant/para policjantów, którzy będą pilnować naszego figuranta. Nie powinno ich interesować nic innego. Ci policjanci nie sprawdzają szafek, nie piszą kwitów, nie noszą segregatorów, bo to że ktoś ma kajdanki na rękach nie znaczy, że nie może zaatakować samym ciałem lub właśnie kajdankami, albo się z nich wyswobodzić. To samo tyczy się policjanta/policjantów pilnujących pozostałych domowników. To że są mili i uprzejmi, nie znaczy że przy pierwszej okazji nie zrobią nam krzywdy, albo zniszczą istotne dowody w sprawie. Dlatego tak ważne jest zgromadzenie w jednym miejscu lub w dwóch oddzielnych, a także stała obserwacja. Wizyta „na adresie” to nie czas na sprawdzanie Facebooka, albo odbieranie telefonów od dziadków z życzeniami imieninowymi, czy scrollowanie Tindera. Policjant, który będzie wypełniać kwity również nie jest wolny od pilnowania swoich „4 liter”. Usiądź/stań tak by mieć całe pomieszczenie przed sobą, łącznie z drzwiami. Pisząc, nie pochylaj się nad kwitami, bo nie widzisz nic poza tym co dzieje się wokół stóp. Obserwuj otoczenie, jak zachowują się domownicy i jak reagują na to co robią inni policjanci, czy są „elektryczni”. Każdy odpowiada za bezpieczeństwo swoje i swoich kolegów/koleżanek. Masz pogląd na to czego nie widzą koledzy, zachowaj czujność.
Najniebezpieczniejszym pomieszczeniem w mieszkaniu jest kuchnia. Tam znajdują się noże, tłuczki, wałki, patelnie i inne przedmioty, którymi można zaatakować i wyrządzić krzywdę. Dlatego należy jak najszybciej wyprowadzić z niej domowników i nikogo tam nie dopuszczać bez wyraźnej potrzeby. Przy sprawdzeniu pozostałych pomieszczeń również należy pozbyć się niebezpiecznych przedmiotów z zasięgu rąk domowników. Strzelectwo sportowe, kolekcjonerskie robi się coraz popularniejsze, dlatego należy wziąć to również pod uwagę i w razie co, odciąć dostęp do szafy domownikom. Takie działania są niewątpliwie stresujące dla naszych „klientów”, atmosfera rzadko jest przyjemna, ale nasze zachowanie może pomóc zapanować nad sytuacją. Wywalenie ciuchów z szafy i połamanie szuflad może i wygląda efektownie (niektórym powiększa penisa), ale nie ma to nic wspólnego z profesjonalizmem. Odzież i rzeczy osobiste domowników można sprawdzić spokojnie, z zachowaniem kultury osobistej i poszanowaniem godności tych osób. Mimo wszystko, dobra współpraca – jeśli jest możliwa, zależy w 50% od samych policjantów. Dzięki temu szybko wrócimy „na bazę” i unikniemy pisania notatek dla wydziału kontroli.
Reasumując, policjantów pionu kryminalnego obowiązują typowe dla czarnej taktyki zasady, czyli: nie stawanie w drzwiach, nie stawanie tyłem do drzwi, nie wchodzenie nigdzie w pojedynkę, nie odwracanie się plecami do domowników i figuranta, a już na pewno nie ustawianie się w sposób dający im łatwy dostęp do służbowej broni palnej czy innego ŚPB. Przypomnę tylko, że wisząca na pasku „skórka” na godzinie 04:30 nie jest najlepszym rozwiązaniem jako kabura na broń, tak więc odpowiednio dobrany sprzęt, ma znaczenie tak samo jak wcześniejsze rozpoznanie i nie jest domeną AT, czy kolegów z „patrolówki”.
Autor: taktyczny_boberek